niedziela, 27 września 2015

Pożegnanie lata...

Na pożegnanie lata mały przegląd koralikowych bransoletek, zrobionych i troszkę zapomnianych.
Chyba też chwilowe pożegnanie z koralikami, bo wraz z nadejściem jesieni niezmiennie ciągnie mnie do filcowania i robienia na drutach, czyli mięciutkiej  i cieplutkiej wełenki. Poza tym w szarawe jesienne popołudnia i długie wieczory po prostu bardzo męczą mi się oczy przy tym drobiazgu.
 Na razie w planach mam chustę, czapkę dla córci i jeszcze parę innych rzeczy, ale czy dam radę zrobić to czas pokaże.
A teraz koraliki w roli głównej.







I jak na pożegnanie lata przystało wdzięczący się do słońca zawilec.


Pozdrawiam jesiennie, ale słonecznie!

wtorek, 22 września 2015

Filcowo i kolorowo...

Dlaczego o oliwkowej broszce z poprzedniego posta napisałam, że jest najsmutniejsza jaką zrobiłam?
Bo to co w filcu uwielbiam to przenikające się, intensywne kolory.
I zazwyczaj takich używam, nawet jak tło jest stonowane, to jakiś mocny akcent kolorystyczny być musi. A tam oliwkowy i czarny, moje nie najukochańsze.
Filcowałam tę broszkę, a obok leżały wełny w intensywnych barwach i kusiły.
Najpierw pomarańczowy z chabrowym.



A potem to już wszystkie naraz.



No i teraz jestem wreszcie kolorystycznie usatysfakcjonowana ;)
Pozdrawiam!!!

Filcowo i oliwkowo...

I broszkowo.
I znowu za sprawą Danusi .
W tym miesiącu kolor oliwkowy, niezbyt przeze mnie lubiany, w przeciwieństwie do oliwek.
Dlatego ociągałam się ze zrobieniem czegoś pomimo urlopu.
 Chociaż mogę się wytłumaczyć piękną pogodą w ubiegłym tygodniu i co za tym idzie ciężką, ale przyjemną pracą w ogrodzie.
Ale wracając do koloru oliwkowego, oczywiście nie miałam koralików tym kolorze, a nawet wełny, chociaż wydawało mi się, że mam już wszystkie odcienie. Ale za to przypadkiem wypadła mi z szafki saszetka farby do tkanin w tym kolorze, więc czym prędzej ufarbowałam białą wełnę. Kolor wyszedł trochę dziwny, ale pisało jak byk - oliwka.
Jest więc broszka- wełna merynosów z odrobiną jedwabiu, ozdobiona masą perłową i koralikami Toho.





To chyba najsmutniejsza broszka jaką kiedykolwiek zrobiłam.
Dlatego od razu powstało coś weselszego, ale to w następnym poście.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za odwiedziny i komentarze!