niedziela, 8 grudnia 2013

I znowu bombki

No cóż, święta coraz bliżej, można nawet powiedzieć, że tuż, tuż, 
ale jakiś rym niezwykle wysokich lotów by mi wyszedł, więc zostańmy przy tym, że blisko.
Bombki już były, kartki świąteczne też, czyli teraz kolej na bombki.
Kolejne choinkowe stadko.














I na koniec coś, co jest choineczką, a nie stogiem siana,
 bo tak na pierwszy rzut oka można powiedzieć.
Bo teraz wszystko ma być chude, cienkie i fit. Nawet choinki. A moja nie będzie. I wcale mi nie będzie przykro, jak ktoś powie, że stóg siana.


Pozdrawiam już prawie świątecznie :)

sobota, 30 listopada 2013

Kartki

 Dostałam bojowe zadanie zrobienia kartek świątecznych.
Jako, że papier to nie do końca moje klimaty, postanowiłam to sobie trochę uprzyjemnić.
Uprzyjemniłam sobie szyciem, a dokładniej haftem.
Jakim? Nici + papier = haft matematyczny.
Przyglądałam mu się od dawna i właśnie nadeszła wiekopomna chwila - spróbowałam.
A więc już wiadomo. że nie będą to jakieś skomplikowane motywy, a jedynie podstawy.
Nie ukrywam, że czas też się liczył i nie mogłam długo siedzieć nad jedną kartką.







Zdjęcia nie najlepsze, bo szaro- bure dni.
A teraz pędzę świętować, bo mam w domu Andrzeja.
Udanej zabawy wszystkim życzę !!!

niedziela, 17 listopada 2013

Bomb(k)owo

Ależ się zbierałam do tych ozdób świątecznych. A nie bardzo jest na co czekać, czas płynie nieubłaganie, kiermasze coraz bliżej. Też tak macie, że dopiero rano, już popołudnie, dopiero poniedziałek, a zaraz sobota ?Nie wiem, może to moja wina, może po prostu nie umiem się zorganizować, ale trudno być non stop na najwyższych obrotach.
No, ale do rzeczy.
Są pierwsze bombki i bałwanki.
A zaczęło się tak: dawno, dawno temu, na kuchennym blacie ( ach ,własny kąciku)...



Bombki plastikowe, oklejane serwetkami, malowane, cieniowane.
Z użyciem konturówki, brokatu, mikrokulek, lakieru szklącego.
To tak w skrócie. A teraz panienki proszone na wybieg.










A teraz panowie B.
Bałwanki przyszły mi do głowy, gdy zamiast trzydziestu styropianowych jajek kupiłam sto. Taka malutka pomyłka, klik i poszło. No więc musiałam je jakoś wykorzystać.
Dokleiłam kulki, pokryłam jakimś tynkiem sprezentowanym przez męża i pomalowałam lakierem z brokatem. Co do wykończenia, to na razie nie wiem jak będzie najlepiej, próbuję z filcem, z farbami, z modeliną. Zobaczę, co z tego wyjdzie.




Te są do zawieszenia na choince. Będą tez większe, stojące.
Gotowych rzeczy na razie tyle, ale następne już się robią.
 A więc do miłego...

niedziela, 3 listopada 2013

Nowości i nie tylko ...

Dzisiaj będzie mało słów a więcej czynów, czyli zdjęć.
Na początek rzeczy świeżutkie, prosto spod igły i to dosłownie.



Teraz troszkę starsze.
Nie tak bardzo, bo robione w ciągu ostatnich trzech miesięcy,
ale nigdzie chyba nie pokazywane.




I filcowa broszka, którą można jeszcze wylicytować na Bazarku.


Filcowy obrazek - pierwsze próby malowania wełną.
Zrobiłam go zainspirowana zachwycającymi pracami  Renaty Felt


A teraz prawdziwe starocie, sprzed chyba czterech lat, niektóre pewnie starsze. Filcowane na sucho.
Przypomniałam sobie o nich, bo niedawno oglądałam cudne maskotki wykonane tą metodą.
Zastanawiam się, czy do tego nie wrócić, bo efekty świetne, a już zapomniałam o pokłutych igłą palcach ;)
Chociaż baaardzo czasochłonne, bo lubię mieć każdy szczególik dopracowany.





Ten kwiatek na berecie powyżej był moją pierwszą w życiu rzeczą ufilcowaną na sucho.
Z zestawu startowego, który miał pięknie dobrane kolory.
Wełna urzekła mnie barwami i miękkością od razu po wyjęciu z paczki i już wiedziałam, że to jest to.
Jako formy użyłam foremki do ciastek. Brzegów nie przyfilcowałam, żeby był trochę przestrzenny.
Wzbudzał zainteresowanie i nosiłam go dumnie przez całą zimę.




Pewnie znajdą się jeszcze jakieś stare zdjęcia, ale na dzisiaj wystarczy.
I tak upchnęłam w jednym poście ile się dało :)
Zapraszam do oglądania!
Będzie mi miło, jeśli wyrazicie swoją opinię.
A teraz już chyba najwyższy czas zabrać się za ozdoby świąteczne.
Pozdrawiam !!!!!!

poniedziałek, 28 października 2013

Minimalizm

Zrobiłam bransoletkę. Z czarnych koralików Preciosa i kryształowych Toho Cube. 
Jest niewielka, delikatna, dobra na wszelkie okazje. Nosiłam ją i zapomniałam, że mam coś na ręce.
Czyli wygodna. Czyli będzie moja. Tylko jeszcze coś dorobię do kompletu, pewnie jakieś kolczyki o równie dużym rozmiarze. Uwielbiam dużą biżuterię na innych osobach. Ja muszę mieć coś, co nie przeszkadza w codziennych czynnościach.




Uważam, że idealnie pasuje do wyzwania Kreatywnego Kufra Minimalizm
No więc niniejszym zgłaszam :)