Na pożegnanie lata mały przegląd koralikowych bransoletek, zrobionych i troszkę zapomnianych.
Chyba też chwilowe pożegnanie z koralikami, bo wraz z nadejściem jesieni niezmiennie ciągnie mnie do filcowania i robienia na drutach, czyli mięciutkiej i cieplutkiej wełenki. Poza tym w szarawe jesienne popołudnia i długie wieczory po prostu bardzo męczą mi się oczy przy tym drobiazgu.
Na razie w planach mam chustę, czapkę dla córci i jeszcze parę innych rzeczy, ale czy dam radę zrobić to czas pokaże.
A teraz koraliki w roli głównej.
I jak na pożegnanie lata przystało wdzięczący się do słońca zawilec.
Pozdrawiam jesiennie, ale słonecznie!
Wspaniałe bransoletki w ślicznych kolorach:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO rany, jakie piękne, aż oczy nie chcą się oderwać. cuda.
OdpowiedzUsuńMoja faworytka - zielona gąsieniczka.
OdpowiedzUsuńPrzepiekne. Czwarta mnie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
różowy miks jest świetny
OdpowiedzUsuń