Dlaczego o oliwkowej broszce z poprzedniego posta napisałam, że jest najsmutniejsza jaką zrobiłam?
Bo to co w filcu uwielbiam to przenikające się, intensywne kolory.
I zazwyczaj takich używam, nawet jak tło jest stonowane, to jakiś mocny akcent kolorystyczny być musi. A tam oliwkowy i czarny, moje nie najukochańsze.
Filcowałam tę broszkę, a obok leżały wełny w intensywnych barwach i kusiły.
Najpierw pomarańczowy z chabrowym.
A potem to już wszystkie naraz.
No i teraz jestem wreszcie kolorystycznie usatysfakcjonowana ;)
Pozdrawiam!!!
Kolory rzeczywiście są piękne, kojarzą mi się z oceanem.
OdpowiedzUsuńWow, ale barwy, cuda tworzysz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne filcowanie i ta kolorystyka, po prostu bajka!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ta technika podoba. Super prace.
OdpowiedzUsuńdziwne morskie żyjątka ;-)
OdpowiedzUsuń