Jak to w naszym kraju bywa zima zaskoczyła wszystkich.
Kto by się jej spodziewał w styczniu. Mnie też zaskoczyła. Byłam wprawdzie przygotowana na chłodniejsze dni, ale nie na takie mrozy. Nakrycie głowy mam na myśli. Mój filcowy kapelusik jest milutki i cieplutki, ale uszu niestety nie zakrywa. W trosce o nie postanowiłam ufilcować coś nowego. I tu dylemat - czapka czy beret. Po namyśle wybrałam beret, bo po zdjęciu go z głowy są jakieś resztki fryzury, a po zdjęciu czapki niekoniecznie.
I tak powstał grafitowy berecik z wełny merynosów z dodatkiem włókien naturalnych - bambusa i lnu.
Na zdjęciach z szalem zrobionym w ubiegłym roku, ale chyba żadnej sesji fotograficznej jeszcze nie miał.
Kwiatki, które go ozdabiają, zostały ufilcowane na jedwabiu i ozdobione koralikami FP.
Razem tworzą fajny komplecik. I ciepły !!!
Chwilowo zima odpuściła, ale nie wiadomo, co nas jeszcze czeka.
Mnie już nie zaskoczy.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających !
Ależ cudny :) Naprawdę nietuzinkowa rzecz. Pozdrawiam cieplutko i ...zapraszam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńWitaj:) Najbardziej podobają mi się bombki i filcowe broszki, dlatego zostałaś nominowana do Liebster Blog Award przez http://malutkie-marzenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy! :)
Mnie udało się tylko sfilcować swetry i dwie opaski na głowę (wszystko z angory) - taka moja przygoda z filcowaniem.
Oooo, bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuń